Ponarzekam sobie trochę. A co. Zazwyczaj siedzę cicho albo piszę bzdurne głupotki, to teraz pora na jakiś mały afront z mojej strony. No normalnie powiem Wam, że mam dość! Nie, nie mam 'tych dni' po prostu gotuje się we mnie od środka z takiej wszechogarniającej mnie bezsilności. Mogłoby mi się coś w końcu udać, przytrafić coś miłego, a najlepiej niech stanie się coś co nada memu życiu jakiś głębszy sens, bo takie życie dla życia nie jest dla mnie. Właściwie to stwierdzam, że gdybym w tym momencie zniknęła to świat nie odczułby tego w najmniejszym stopniu. Hm...
Nie, nie oszalałam. Piszę o tym, co aktualnie przyprawia mnie o ból głowy, nie daje mi spać i sprawia, że kiedy już zasnę to nie mam ochoty się budzić i wstawać nazajutrz po to, by kolejny dzień był taki sam. Marazm moi drodzy, marazm! Żałosne to wszystko, a dokładniej ja i mój mały świat. Mój domek z kart runął dość dawno temu, a nowego nie mam siły stawiać. Przydałyby się mocniejsze fundamenty i stabilniejszy budulec, lub też odwrotnie. No nie ważne, wiadomo przecież o co chodzi.
Dosłownie cały świat zapomniał o mnie! Nawet nie dostaję pocztówek z postcrossingu, a ja tylko wysyłam i wysyłam. Może to przez Pocztę Polską?
Z tej okazji.... pioseneczka, która wyjątkowo wpadła mi w ucho. Chodzę i sobie śpiewam. A niech się na mnie głupio patrzą w domu :P Powinni już dawno przywyknąć, a tu.... niespodzianka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz