Weekend miął bardzo przyjemnie i oczywiście wyjątkowo intensywnie. Cieszę się z udanego wypadu z moją gromadką z LO. To aż dziwne, że od jakiegoś czasu spotykamy się tak regularnie. W trakcie studiów właściwie nie miałam z nimi kontaktu przez długi okres czasu. Pod koniec jakoś zaczęłyśmy się spotykać i... tak już zostało, co mnie ogromnie cieszy. Wyszalałyśmy się, wytańczyłyśmy się i... nawet śpiewałyśmy, a co! Skutki uboczne? No... właściwie to wszystko mnie boli na czele z gardłem i... krtanią? Tak mi się wydaje, że to krtań:P Przyplątał się też katarek, kaszelek... mam urocze wypieki na twarzy i czuje się niewyraźnie, no ale... cóż, trudno. Jakoś przeżyję, chociaż na pewno nie pójdę dzisiaj spać w środku nocy, bo już ledwo siedzę :P. Nigdy się też nie będę chwalić moją niebywałą odpornością, bo jeszcze jutro okaże się, że mam grypę, a niestety miałam w ten weekend kontakty z różnymi chorymi więc wcale mnie to nie zdziwi.
Zatem idę zdychać do łóżka :)
Oby Ci szybko przeszło :)
OdpowiedzUsuńIde do lekarza. Mam wysoką gorączkę i ogolnie to umieram. Myslalam, ze do domu rano nie dojde jak się bylam zarejestrować w przychodni. Wzbudzilam tez litosc w aptece :p
OdpowiedzUsuń